Na co pomoże nicnierobienie…

Każda z nas chciałaby mieć dobrą pracę (o tym, że oznacza to co innego dla różnych osób pisałam poprzednim razem). Dziś chcę się zatrzymać nad jednym z elementów utrudniających nam podjęcie decyzji, a potem działań związanych ze zmianą miejsca pracy, branży, zespołu. Jest nim 𝙥𝙤𝙩𝙧𝙯𝙚𝙗𝙖 𝙠𝙤𝙣𝙩𝙧𝙤𝙡𝙞 sytuacji. Chcemy mieć poczucie, że ogarniamy, że jesteśmy w stanie tak przejść przez życie, żeby nic nas nie zaskoczyło, a na mecie móc spojrzeć wstecz i powiedzieć, że spisałyśmy się na 5 i zasługujemy na medal 🏅. Tylko problem (a może właśnie dobra wiadomość!) w tym, że nie ma żadnej mety 😉.
 A już na pewno nikt na nas nie czeka, żeby sprawdzić czy wystarczająco dobrze spisałyśmy się w życiu. Osobą, która najchętniej i najczęściej chce Ci wystawić ocenę jesteś Ty sama. Moment, w którym zdasz sobie z tego sprawę może być trudny, bo uświadomi Ci jak wiele z dotychczasowych działań podjęłaś (lub nie) w poczuciu winy, powinności lub przekonania, że “no przecież tak trzeba”. Ale jest to też moment przełomowy w kontekście przyszłych decyzji, bo coraz częściej będą dochodzić do głosu pytania “czy chcę to zrobić?” i nawet jeśli nie mamy od razu gotowego planu działania, rozpisanych wszystkich możliwych niepowodzeń wraz z idealnymi scenariuszami jak sobie z nimi poradzimy, to i tak jesteśmy gotowe na to, żeby powiedzieć “wchodzę w to!” 💪 i zaakceptować związaną z tym niepewność.
Potrzeba kontroli sytuacji podpowiada nam, że musimy być w ciągłej gotowości, że cały czas musimy trzymać rękę na pulsie i mieć gotowe strategie działania na wypadek gdyby coś poszło nie po naszej myśli. Jakie są tego konsekwencje?

↘️ jesteś spięta, bo wciąż wypatrujesz zagrożeń, a na sytuacje, które nie idą po Twojej myśli być może reagujesz obwinianiem się, że mogłaś je przewidzieć. Jesteś tak skupiona na wypełnianiu swoich zadań (i upewnianiu się, że są zrobione na 5), że zaczynasz poganiać (innych i siebie), wypatrywać upragnionego momentu kiedy wszystko będzie zrobione albo czekać na ten wspaniały moment kiedy dziecko będzie umieć samo jeść, samo się ubierać, samo chodzić do szkoły, samo mieszkać 😉. Wpędza Cię to w przekonanie, że życie to nieustanne pasmo powinności, rzeczy do zrobienia, niekończących się “to do” list, a Ty jesteś już tak tym wszystkim zmęczona, że na samą myśl, że miałabyś do tego dorzucić działania związane ze zmianą swojej sytuacji zawodowej robi Ci się słabo.
 I szybciutko wracasz do odhaczania swojej “to do” listy na dzisiaj.
↘️ przegapiasz wiele elementów, które być może okazałyby się ważne, cenne, ciekawe, gdybyś dała im chwilę swojej uwagi. Kiedyś wielkim odkryciem w moim życiu było zauważenie, że czy poganiam moje dzieci (i siebie) w porannych czynnościach czy nie, różnica w czasie kiedy wszyscy jesteśmy gotowi do wyjścia to maksymalnie 5-10 minut. W związku w tym nastawiłam budzik na te 10 minut wcześniej i obserwowałam co się będzie działo. Myślę, że to co miało największy wpływ na wynik tego eksperymentu to odpuszczenie poczucia, że to ja muszę wszystkiego dopilnować, że muszę upewnić się, że każdy wszystko zrobi, niczego nie zapomni i o 8:00 będzie stał gotowy do wyjścia. Jaki był skutek? Młodsze dziecko ubiera dwie różne skarpetki i ma z tego wielką uciechę, starsze po wczorajszym zmarznięciu dziś pamięta, żeby nie zapomnieć rękawiczek, a ja utwierdziłam się w przekonaniu, że świat się nie zawala jeśli wszystkiego nie skontroluję, nie przewidzę, nie dopilnuję. Wręcz przeciwnie, zyskaliśmy nową jakość – więcej spokojniejszych poranków wypełnionych uważnością (oczywiście nie czarujmy się – nie wszystkie takie są, nikt nie jest idealny 🤣).
↘️ większą uwagę skupiasz na tym co idzie nie po Twojej myśli, przegapiając te sytuacje, kiedy wszystko układa się pomyślnie. Prowadzi to do przekonania, że należałoby się jeszcze lepiej postarać, żeby kolejnym razem uniknąć tej wpadki, niepowodzenia, porażki (czy jakkolwiek chcesz to sobie nazwać) lub do wycofania. Przypisywanie wagi poszczególnym wydarzeniom buduje Twoją rzeczywistość i wpływa na to jak na nią reagujesz. Jeśli przy swoich dwóch sukcesach i dwóch porażkach skupisz się głównie na rozpamiętywaniu porażek zyskujesz niejako dowód na to, że Twoje życie jest wypełnione właśnie nimi.
Próbując mieć wszystko pod kontrolą, wypatrując tej cudownej chwili, kiedy poczujesz, że “całkowicie panujesz nad sytuacją” tracisz mnóstwo sił i energii, utwierdzasz się w przekonaniu, że życie jest po to, żeby się z nim borykać i absolutnie nie ma w nim miejsca na tak śmiały pomysł jak sięgnięcie po satysfakcjonujące życie zawodowe.
Jaki może być pierwszy krok zmierzający do osłabienia Twojej potrzeby kontroli? Sprawdź co się wydarzy jeśli w jakimś momencie, w konkretnej sytuacji (np. domowej) zamiast myśli “muszę działać”, “muszę to rozwiązać”, “muszę się tym zająć” będziesz tylko obserwować i czekać co się wydarzy. Być może okaże się, że Twoje życie rodzinne nie legnie w gruzach 😉.
 Być może część z tych działań, które koniecznie musiałaś podjąć po kilku minutach nie wymaga już podjęcia:
↘️ bo kłócące się dzieci same się dogadały (jaka to dla nich cenna lekcja 💚),
↘️ bo okaże się, że syn sam znalazł zagubiony samochodzik (na pewno rozpiera go duma 💚),
↘️ bo ktoś dołączył do nakrywania do stołu (może nie wszystko musi być na Twojej głowie? 💚),
↘️ bo tym razem to sąsiadka zaproponowała, że zrobi Ci zakupy, bo akurat jedzie do sklepu (jaki cudowny powód do bycia wdzięcznym 💚).
A nawet jeśli wciąż trzeba podjąć jakieś działanie – podejdziesz do niego z większą swobodą i spokojem. Bez poczucia, że “tyle jeszcze masz dziś na głowie”. I wkrótce być może zorientujesz się, że wkroczyłaś na drogę odzyskiwania swoich zasobów, które możesz przeznaczyć na inne cele (hmm, zawodowe? 😉).
Jeśli jesteś zaciekawiona tematem i próbą pracy z potrzebą natychmiastowego (a najlepiej bezbłędnego) reagowania na wszystkie sytuacje, które Ci się przydarzają w życiu polecam książkę Alana Seale’a “Transformująca obecność. Jak zaznaczyć swój wpływ w gwałtownie zmieniającym się świecie.” Autor przekonuje w niej, że czasem warto nie robić nic i to jest nasza wystarczająca reakcja, która pomaga wyłonić się trochę mniej automatycznej odpowiedzi na daną sytuację. Zgadzam się z nim w pełni.

4 Comments

  1. xmc.pl 2024-03-02at15:32

    Chciałbym wyrazić uznanie dla autora za umiejętność nie tylko docierania do sedna tematu, ale także dodawania mu osobistego tonu, co czyni czytanie bardziej przyjemnym i związującym.

    Odpowiedz
    1. iza.klodzinska@gmail.com 2024-03-04at13:14

      Cieszę się, że artykuł się spodobał i przypadł do gustu. Zapraszam do lektury kolejnych! 🙂

      Odpowiedz
  2. Szukarki 2024-05-29at18:22

    Pouczająca lektura! Doceniam szczegółowość i dokładność. Szkoda tylko, że niektóre fragmenty są zbyt techniczne dla laików. Mimo to, świetne źródło wiedzy!

    Odpowiedz
    1. iza.klodzinska@gmail.com 2024-06-03at10:34

      Zaciekawił mnie ten komentarz 🙂 Chętnie dowiem się, który fragment wydał się zbyt techniczny. Pozdrawiam 🙂

      Odpowiedz

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *